Forum Ksiązki Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Nasza twórczość literacka Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Villuś/Zielak
Ciężko dotknięty



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3674 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żebym to ja wiedziała...

PostWysłany: Sob 15:44, 07 Mar 2009 Powrót do góry

Bo czemu mamy ją umieszczać w zupełnie innych tematach? No właśnie. W takim razie publikujmy, śmiało Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Villuś/Zielak
Ciężko dotknięty



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3674 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żebym to ja wiedziała...

PostWysłany: Sob 15:54, 07 Mar 2009 Powrót do góry

Dobrze, dodaję niecały rozdział pierwszy z Wen City. Tylko się nie przestraszcie.

Święta w innym świecie

Wen City kipiało życiem, jak zwykle przed świętami Bożego Narodzenia. W sklepach ciągnęły się kolejki, wszyscy Wenowie, w niektórych kręgach zwani jako Natchnienia lub Pomysły, zupełnie oszaleli, co nie było wcale dziwne. Wen zwany Świrnięty Mikuś przechadzał się ulicami, krzycząc głośno „Ho, ho, ho! Nie mam, komu dać prezentu, wszyscy byli niegrzeczni! W tym i ja!”, ciemne i jasne elfy wykrzykiwały obelgi pod adresem wszystkich ludzi, których co prawda w mieście Wen było niewielu, ponieważ nawet jeśli wyglądali oni człekokształtnie, w większości byli czarodziejami lub wymyślonymi postaciami książkowymi, tudzież filmowymi.
Dwie wyjątkowe w mieście osóbki rodzaju ludzkiego, Ala Jopek i Natalia Wdowiak, w świecie blogowym zwane jako Marihuana i Syrcia, z mieszanymi uczuciami patrzyły na to wszystko. Nie należały do miłośniczek świąt. Przy życiu utrzymywała je tylko myśl, że przecież w mieście Wen prawie wszystko jest inne niż na Ziemi, w której przyszły na świat, więc i święta powinny być odmienne. Poza tym mogły widzieć swoich Wenów, co normalnie jest niemożliwe, a one nawet z nimi rozmawiały. Marihuana była rekordzistką, jeśli chodzi o ilość Wen, miała ich pięcioro, Syrcia natomiast dwóch.
Dziewczęta nie wychodziły nawet z pokoju hotelowego, w którym mieszkały. Zioło głośno zastanawiała się czy istnieje jakieś zaklęcie niszczące święta i z zawziętością, leżąc na łóżku, szukała go w księdze czarów, którą dostała w podarunku od jednego ze swoich wen, Zdzisława zwanego Krzychem. Syrcia nawet tego nie komentowała, tylko z uwagą przyglądała się swoim paznokciom.
- Łapa powiedział, że Remus mu powiedział, że Pelagia mu powiedziała, że Jackie poszedł do Pielęgniarki.
Marihuana zrobiła oburzoną minę. Jackie, a właściwie Jack Sparrow, był jednym z jej Wenów, o którego była wiecznie zazdrosna. Natomiast Pielęgniarka, o dumnym imieniu Pielęgniarka, była wysoką, niebieskowłosą pół elfką, ubraną jednie w przepaskę na biodra, którą z wielką chęcią zdejmowała.
- Moja ty droga Dee Dee, a nie wiesz przypadkiem, po co tam poszedł?
- Domyśl się, Dee Dee.
Zioło warknęła coś niezrozumiale i uderzyła ręką w kolczastą poduszkę.
- Ała… Bolało… - jęknęła i schowała twarz w pokaleczonych dłoniach. Nata popukała się czoło i powiedziała:
- Siostrzyczko, w metalu, oczywiście, może pójdziemy kupić choinkę?
- To tutaj są choinki? Jack nic o tym nie wspominał…
Podparła głowę na rękach i spojrzała z zaciekawieniem na Dee Dee w metalu. Jednak nie powiedziała ona nic więcej. Wstała i wyciągnęła rękę w stronę blondynki, która z uśmiechem wyższości odsunęła ją. Podparła się na dłoniach i nieco uniosła, zaraz jednak z hukiem wylądowała na podłodze. Mrucząc coś brzydkiego o kolczastych poduszkach wstała i potarła się w czoło. Syrcia wybuchła śmiechem, a Marihuana, nie mogąc się powstrzymać, dołączyła do niej. Gdy udało im się uspokoić, wyszły z zamiarem zapytania swoich wen o choinki. Szczęście im nie sprzyjało. Marihuana zawsze miała przy sobie weny drugorzędne, prawie tak samo przydatne jak główne. Nazywały się one Microsoft Word, Słownik Synonimów, Słownik Frazeologiczny, Słownik Języka Polskiego, Słownik Poprawnej Polszczyzny, Słownik Wyrazów Obcych, Słownik Etymologiczny i Słownik Ortograficzny. Jednak one niewiele jej powiedziały na temat świąt w Wen City. Dziewczęta zapytały również o to Wikipedię, która, niestety, podczas próby powiedzenia im czegoś na ten temat, zawiesiła się. Encyklopedia również niewiele im pomogła, nie mówiąc już o Nonsensopedii. Załamane siostry w metalu postanowiły poszukać swoich wen głównych, czyli Jacka, Krzycha, Pelagii, Nata, Mary Sue zwanej też bohaterką idealną, Syriusza i Remusa, ale jako istoty bardzo pechowe, szukały ich przez trzy godziny, bez skutku. Znudzone i zmęczone usiadły na ławce wzdychając, co chwila. Marihuana mruknęła:
- I po co nam to wszystko? Nie lepiej byłoby nie obchodzić świąt? Wtedy przynajmniej… - Zamilkła, czując dotyk na ramieniu. Po chwili tuż obok niej opadł ciężko kapitan jej serca.
- Podobno mnie szukałaś? – Zapytał, szczerząc się.
- Nie, chyba nie… - Udawała głupią. – Nie przypominam sobie…, a ty coś pamiętasz, Syrciu?
Jej siostra w metalu od razu zrozumiała, o co chodzi. Ciesząc się na myśl o wrobieniu Jacka Sparrowa, udała zamyśloną.
- Ja również sobie nie przypominam. Zapewne ktoś przekazał ci fałszywe informacje.
- Zapewne tak, Wróbelku. – Marihuana z wściekłością złapała go za włosy. – My tylko, jak ostatnie kretynki, szukałyśmy was wszystkich przez kilka godzin! Gdzie, do diabła, byliście?!
Popatrzył na nią ze spokojem, co tylko bardziej ją rozwścieczyło. Pociągnęła mocno za jego dredy i syknęła mu do ucha:
- Powiesz czy mam użyć perswazji?
- Użyj perswazji. Przyjacielskiej.
Po chwili samozwańczy Najlepszy Pirat, Jaki Chodził Po Ziemi, miał na policzku czerwony, pulsujący ślad dłoni. Zioło uśmiechnęła się z wyższością, jednak widząc spojrzenie Sparrowa, mówiące „niczym sobie na to nie zasłużyłem”, wymamrotała ciche „przepraszam” i, nieco już spokojniej, ponowiła pytanie.
- Jeśli koniecznie musisz wiedzieć, to poszliśmy kupić choinkę. Nonsensopedia powiedziała nam, że nas szukacie, a Mary Sue zaproponowała, żebym po was przyszedł.
- Aha… - wymruczała niezwykle inteligentnie. Zaraz jednak dodała – To chodźmy. Przy okazji opowiesz nam nieco o świętach.
Wstali i udali się w stronę placu głównego, swoją drogą całkowicie nienormalnego. Większość sklepów zaczynała się od dachów, przystrojonych drogimi lampionami. Okna miały kształty niezwykle oryginalne, każde inne, o drzwiach nie wspominając.
Dziewczyny rozglądały się i wzrokiem znawców oceniały to wszystko. Ku ich wielkiemu żalowi, nie miały do czego się przyczepić. Zaczęły więc wypytywać KAPITANA Sparrowa.
- Jack, czy choinki tutaj są takie jak na Ziemi? – Zaczęła Syrcia.
- Nie są, Kocha… - Nie dokończył, widząc piorunujące spojrzenie Zioła. – Nie są. W większości zrobiono je z porcelany, miedzi i srebra, ale są też okazy wyjątkowe: złote, blaszane i liściaste nabijane ćwiekami. – W tam miejscu dziewczyny parsknęły śmiechem. – Naprawdę! Nad kupnem takiej najbardziej się zastanawialiśmy. Specjalnie dla was.
- To kupimy taką. – zarządziła Zioło. – A potrawy?
- Weny zwykle jedzą słowniki, ale można czasami zrobić wyjątek, szczególnie, jeśli święta spędza się z ludźmi. Właściwie można jeść, co się chce. Tu nie ma tak durnych rzeczy jak post.
Dziewczyny wyglądały na niezwykle z tego powodu zadowolone.
Marihuana, chichocząc, wbiegła do najbliższego sklepu. Jack mruknął coś w stylu „A ona znowu swoje” i wszedł za nią, ciągnąc Syrcię za rękaw.
Zioło zatrzymała się pośrodku sklepu i rozejrzała wielce zdziwiona. Na wieszakach wisiały stringi, bokserki, slipki, gorsety, biustonosze… Wszystko z wyszytymi Świrniętymi Mikusiami, łosiami i jasnymi elfami. Przełknęła ślinę i powoli wycofała się ze sklepu. Nie, żeby miała coś przeciwko bieliźnie, ale wzorki ją obrzydzały.
Wpadła na Syrcię i Jacka. Nic nie mówiąc, wypchnęła ich z budynku. Sparrow wpychał sobie pięść do ust, by się nie roześmiać.
Poszli dalej, już bez większych problemów. Z daleka zobaczyli czekających na nich wenów. Najbardziej widoczny był, oczywiście, Krzychu, a właściwie jego różowa kokardka. Powitali się serdecznie i zabrali za oglądanie choinek.
Syrcia i Marihuana nie wierzyły własnym oczom. Wszędzie wokół nich rozstawione były porcelanowe, miedziane, srebrne, złote, blaszane i liściaste choinki. Blondynka najbardziej zainteresowana była tymi ostatnimi, podobnie zresztą jak jej przyjaciółka. Od razu postanowiły, że taką właśnie kupią.

Po wstawieniu owej liściastej ćwiekowej, dowiedziały się, iż drzewek się nie ubiera. Marihuanie przeszło przez myśl, że to najlepsze święta, jakie miała, choć dotkliwie odczuwała pewne braki. Po prawie roku spędzonym w Mieście Wen zgromadziła się w niej tęsknota za światem na Ziemi, za rodziną, która tam została, za słońcem, zastąpionym tu ogromną lampą, za prawdziwym niebem…, mimo, iż tego nie okazywała, to jednak cierpiała. Czas w WenCity płynął inaczej, niż na Ziemi, miała, więc pewność, że jej rodzice są starzy, bardzo starzy, a siostra była w wieku około czterdziestu lat.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sol Angelica
Ciężko dotknięty



Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 704 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:04, 10 Mar 2009 Powrót do góry

O nie ja nie bede tego czytac.. za bardzo oczojebne te literki xd


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Villuś/Zielak
Ciężko dotknięty



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3674 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żebym to ja wiedziała...

PostWysłany: Śro 20:30, 11 Mar 2009 Powrót do góry

No wiesz?;d


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Villuś/Zielak
Ciężko dotknięty



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3674 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żebym to ja wiedziała...

PostWysłany: Nie 15:49, 24 Maj 2009 Powrót do góry

Koniec.
W całej celi śmierdziało stęchlizną. Wszechobecny chłód oraz świadomość zbliżającej się śmierci nie pozwalała mu zasnąć. Bo jak tu spać, gdy wiesz, że lada chwila umrzesz? Oglądał przez kraty, jak słońce zaczyna wschodzić. Im wyżej się znajdywało, tym bliżej był śmierci. Już kilka razy zdążył zadać sobie pytanie, dlaczego to zrobił. Ale cóż dawało mu wałkowanie wciąż tego samego?
Przyszedł ksiądz, by odczytać mu ostanie słowa, jednak on nie dawał rady go słuchać. A może nie chciał? Zapewne i to, i to. Nigdy nie obchodziły go słowa sługów bożych, jak to każdą istotę niewierzącą. Nieobecnym wzrokiem patrzył gdzieś za ramieniem księdza, nawet ściany nie zauważając. Wiele osób zapewne pomyślałoby, że wylicza wszystkie swoje grzechy, których mało nie było oraz błaga boga o rozgrzeszenie. Ale to był Jack Sparrow, a on nigdy nie marzył o niebie.
Mimo to zastanawiał się, gdzie trafi po śmierci. Nie w tym momencie, oczywiście – na te rozmyślania poświęcił noc. Co w takim razie chodziło mu po głowie, gdy mężczyzna w sutannie prawił długie monologi? Ano, najpiękniejsze chwile w jego w życiu. Choć wcale nie było ich tak wiele, jak możnaby się spodziewać, to jednak żadnej z nich nie udało mu się zapomnieć.
Zastanawiał się również, czy Barbossa czeka przy szubienicy wraz z innymi ludźmi pragnącymi napawać się cudzym nieszczęściem. Ale jak zwykle coś jego rozmyślania przerwało, a mianowicie nadejście strażników. Wyprowadzili go z celi. Miał wrażenie, że zachowuje się jak maszyna, a nie człowiek, był niemalże pozbawiony woli. Kazali mu wstać – wstał, wyciągnąć ręce – wyciągnął. Sznur boleśnie wpijał się w nadgarstki, on jednak zdawał się tego nie zauważać. Posłusznie szedł, prowadzony przez ludzi w mundurach, którzy tak naprawdę nic o nim nie wiedzieli, tak jak i on o nich. W duchu chciało mu się śmiać, że wysłali ich aż tylu. Co on, sięgający każdemu z nich zaledwie ramienia, mógł zrobić? Nie chciało mu się nawet ratować. Czuł, że to już jego koniec, powinien umrzeć właśnie teraz. Nie miał już nic do zrobienia.
Nie wiedział nawet kiedy doszedł na miejsce. Czekał na niego stryczek, wzbudzając nieprzyjemne wspomnienia. Ludzie tłoczyli się, pragnąc zobaczyć cudzą śmierć, śmierć przestępcy, pirata. Ale nie na szary tłum zwracał swoją uwagę, próbując dojrzeć w nim znajome twarze. A właściwie jedną twarz. Chciał poraz ostatni spojrzeć mu w oczy, poczuć na sobie wzrok błękitnych, nieco przymglonych szarością tęczówek.
Dojrzał go bez problemu – stał dość blisko szubienicy, wraz z Gibbsem oraz kilkoma innymi członkami załogi u boku. Tak jak chciał, długo patrzyli sobie w oczy, przez całą pseudoprzemowę, ujawniającą tym ludziom jego przestępstwa, mające na celu nakłonić go do ostatnich przemyśleń nad swoim życiem. Cóż jednak z tego, skoro go to nie ruszało? Myślał tylko o pewnych jasnych oczach, które, jak sądził, widział poraz ostatni.
Nie zauważył nawet, gdy po policzku pociekła mu łza. Jedna, jedyna, ale jakże wiele mówiąca. Dla tłumu – z powodu żalu i wyrzutów sumienia, dla niego i Barbossy – tęsknoty i pragnienia ponownego, lecz niemożliwego spotkania.
Kat, o wiele od niego wyższy, naciągnął mu na szyję pętlę. Jack zdążył jeszcze tylko pomyśleć, że ten ohydny, tłusty człowiek dostanie jego buty, a potem zleciał w dół. Została już tylko ciemność.
* * *
Nie wiedział, jak długo podróżował po pustce – może całe wieki, a może też kilka nic nieznaczących sekund, aż w końcu zobaczył światło. Zbliżało się do niego, przyciągało. Wreszcie otoczyło go całego.
Rozejrzał się nieprzytomnie, nie mogąc nieco uwierzyć w to, co widzi. Wszędzie dziwacznie powykrzywiane ulice, kolorowe, miejscami nawet świecące. Nierealne budynki, niektóre u dołu mające dachy, a u góry fundamenty. I wszędzie kolorowo… pięknie.
Wen City.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Villuś/Zielak
Ciężko dotknięty



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3674 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żebym to ja wiedziała...

PostWysłany: Nie 15:56, 24 Maj 2009 Powrót do góry

Do tworu powyżej bardzo polecam piosenkę "Hallowed By The Name" Iron Maiden. Ja tego słuchałam, gdy pisałam i wyszło, co wyszło.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)